Zdrowe Podejście

        Kiedy uslyszalam po raz kolejny przez telefon 
- Jest Pani przemęczona, to normalne. Dzieci daja popalis a takie maluszki potrzebuja tez czasu i to zrozumiale ze moze czuc sie Pani osłabiona, zmeczona, depresyjnie podchodzi Pani do tego typu zdarzen i to zrozumiale. Czy ma Pani wsparcie? Czy partner Pani pomaga? Taka pomoc jest wazne, wszystkie przez to przechodzilysmy. Ale prosze zwiekszyc dawke Levothyroxine do 50mg na dobe - zrozumialam, ze angielska sluzba zdrowia nie moze rownac sie z polska. Niestety - lekarz pierwszego kontaktu bedzie mi wmawial depresje bo jestem przemeczona wychowywaniem dziecka? Droga sluzbo zdrowia w Wielkiej Brytani nie samym lekarzem pierwszego kontaktu sie zyje. Nie sa to specjalisci. Nie mozna nikogo z gory traktowac i jedna miara przydzielac do archiwalnej teczki ''depresja po porodowa'' - tak nie mozna, to sie mija z wartosciami zycia ludzkiego. Mam Hashimoto, chora tarczyce i kilka innych chorob autoimmunologicznych. Nawet na depresje ludzie sie lecza... a i owszem wchodzi w sklad symptomów jakie oferuja choroby układu odpornościowego. Skoro jest ze mna tak cudownie, po co mam brac leki na tarczyce? Nie podwazam nikogo kompetencji z medycyna mam tyle zwiazane co wiadomosci przyswajane od mojej mamy, cudownej i cierpliwej pielergniarki z wieloletnim doswiadczeniem oraz szerek chorob akie mialam okazje przejsc w trakcie dzieciństwa. Nie pojmuje jak mozna bagatelizować symptomy typu jeczmienie na powiekach, bole stawow i miesni czy czeste biegunki lub brak apetytu przy rosnacej masie ciala? I dlaczego zasluguje tylko na rozmowe telefoniczna? Jak taki lekarz ma zamiar cokolwiek u mnie zdiagnozowac skoro nawet nie widzi mnie, nie widziny nie zmeczenia tylko wycienczenia organizmu, ktory sami rozchustali nie wdrażając leczenia po porodzie. Wyobrazacie sobie, ze wlasnie od czasu gdy na swiat przyszla moja pierworodna córeczka nikt mnie nie sprawdzil - w sensie i podejsciu ginekologicznym jak i poczyniwszy kroki ku temu by sprawdzic jak moj organizm sie miewa. Najwazniejsze, jak moja tarczyca sobie z tym ciezarem daje rade. Bo dawala do czasu kiedy nie rozpoczela buntowac kazdego mojego organu do dzialania na przekor moim mozliwoscia, pozbawiajac mnie energii i wszelkiego dobrego i pozytywnego odbierania bodzcow z zewnatrz. Apetyt a wlasciwie jego brak i rosnaca waga nie ida w parze - zatem pierwszy punkt do odnotowania plus aktywny tryb zycia. Pojawiajace sie na przemian zaparcia i biegunki tez maja gdzies swoje podloze. A co ze sztywniejącymi palcami u rak i brakiem czucia w dloniach? Moze powinnam tez wspomniec o ciaglych wysypkach na ciele, ciezko gojacych sie ranach, przebarwieniach na skorze czy pekajacych na potege naczynek na nogach. Nie potrafie walczyc z tym sama i odliczam dni do wyjazdu do Polski. Mam nadzieje, ze mi ktos pomoze, ze ustali co mi jest i jak temu zaradzic. Tymczasem musze borykac sie ze spadkiem energii, ktoremu towarzyszy chec spania mimo, ze noce przesypiam bo mala spi cala noc. Martwi mnie fakt, ze pewnego dnia strace czucie w obrebie reki, ze nie bede mogla podniesc malej na rece, gdy bedzie tego potrzebowac lub co gorsza nie bede w stanie pomoc mojej siostrzenicy gdy wznowi wolanie o pomoc. Czy jest jakies rozwiazanie na juz? Zmienilam produkty jakie spozywam, ograniczylam te, ktore zle wplywaja na uklad pokarmowy i odpornosciowy w moim organizmie. Pije smoothie o poranku, biore leki i witaminy, jestem aktywna, sypiam w nocy. Mimo to wygladam jak zombie i jestem ciagle zmeczona. Jedyne co mnie motywuje to ruch, dzialanie - dlatgeo ciagle cos robie, biegami, chodze na spacery, zakupy, spotykam sie z ludzmi, sprzatam - przekladam z milion razy ciuchy, naczynia itp. 
        Czasami tez poplacze sobie pod prysznicem bo na wiekszosc rzeczy nie mam wplywu i czuje, ze sie wypalam... wypalam na tyle, ze pewnego dnia zrezygnowana strace calkowicie cala energie i juz nie podolam zadnym wyzwaniom. Mysle, ze kazda kobieta, nawet ta silna czasem to robi. Przez cale zycie bylam ''zosia - samosia'' nie pozwalajac nikomu na realizowanie moich przedsiewziec ba... na pomoc w ich odkrywaniu. Zawsze sama. Tego nauczylam wszystkich dookola - bys moze dlatego wiekszosc osob wciaz mi powtarzala ''jak nie ty to kto''. Tyle, ze to juz mija a ja naprawde czuje taka niechec do czynienia wiecej niz moge. Zostawic w cholere tez nie powinnnam ale nie musze dzs wszystkiego ogarniac. Dobija mnie podejscie tutejszej sluzby zdrowia tymbardziej, ze mo moje malenstwo jest naprawde grzecznym dzieckiem, ktore potrafi sie zajac soba, ktore jest ciekawe i wyrozumiale, cierpliwe i urocze. Mam tez ta cudna istote - moja sistrzenice - druga Nasza coreczke, bez ktorej zycia sobie nie wyobrazam. To one dwie sa dla mnie inspiracja i motywacja dnia kazdego. Jest i on - moja druga polowka - zaglebiona w tajniki moich sil witalnych i ona, moja niezastapiona mama. Najlepsze wsparcie za jakie moge sobie podziekowac. Jest tez grono przyjaciolek i mase znajomych, ktorzy w kazdej waznej kwestii byli przy mnie... przy Nas. 

Pozdrawiam. 
     

Komentarze

Popularne posty