Poddac sie to znaczy osiasc na lurach... ach to zycie!

Dzis niestety dopadlo mnie chorubsko, jednak nie daje sie i jestem wciaz tutaj dla Was, pisze kolejne (mam nadzieje) ciekawe posty, ktore beda dla Was nie przewodnikiem a raczej wspornikiem... tak wlasnie, pewnym adekwatnie wyrzezbionym na skale zycia zalacznikiem do pozytywnego myslenia. Mialam na dzis troszke planow, jednak organizm zdecydowanie odmawia posluszenstwa i nawet skakanie na skakance nie odegralo waznej roli, takze sygnal alarmowy juz dawno zostal uruchomiony - dzis nie warto, odpusc sobie. Takze pod kocykiem, z ciepla herbatka (plus cytrynka, pomarancza i miod lipowy) spogladam w ekran z nieco czerwonym nosem aby wystukac literki kolejno... Coz ale to nie znaczy, ze mam odsunac te dobre mysli na plan kolejny tylko dlatego, ze przez chwilke ode­szło ode mnie to zbawienne odczucie, wtedy, gdy naj­bar­dziej go potrze­bo­wa­łam wraz z weną, chę­cią do dzia­ła­nia odbie­ra­jąc całą życiową ener­gię. To raczej pewien kompromis pomiedzy byciem stalym w swoich postanowieniach i tym co nastepuje... a odbywa sie to w miare przyplywu emocji... oj tak emocje sa inspirujacym czynnikem w zyciu kazdego Nas. Jednak czy to oznacza, ze powinnismy czasem sie pddac - tak ale to jest takie niewinne zrezygnowanie z czego w zamian za uzyskanie lepszych efektow w przyszlosci. Zawsze łatwo przebiega proces prze­łą­czenia sie na pozy­tywne fale, bowiem wynika to z charkteru, jaki emanuje w Nas samych - ludzie uparci tak maja. Nie znie­chę­cają mnie zadne z tych komercyjnie wykreowanych czynnikow, czyli ponie­działki, małe porażki i pechowe dni. Tym samym nie pozwa­lam na to, aby humor popsuły mi zjawiska takie jak  popla­miona bluzka, pada­jący deszcz czy szepczacy za moimi plecami ludzie. Na to ostat­nie nie mam nawet wpływu. Niestety nie wszyscy tak potrafia, poniewaz nie moga sie odnalezsc w tej rzeczywistosci jaka wspolczesnie sie notorycznie wdraza w zycie. Czy jestem dumna z tych zalozonych przedsiewziec, ktore z pewnoscia realizuje dnai kazdego? Tak jestem, i to bardzo, a w rzeczy samej mam nadzieje, ze i Tobie tez sie to uda. Pesymizm objawia sie etaopowo i przechodzi do akcji w momencie, gdy sie tego nie spodziewamy... zatem walczmy z Naszymi myslami. Przyznacie sami, ze zda­rza się Wam snuć czarne sce­na­riu­sze i już nawet wlasnie myslami przywolujemy jego realizacje... To chyba jedyna nauka jaką mogę wycią­gnąć z tej sytu­acji. Jeśli nie da się już pozy­tyw­nie myśleć, to cho­ciaż nie myśl nega­tyw­nie. Niestety to nie jest takie proste, bynajmniej nie zbawienne dla Naszej duszy. Czy chociaz troszeczke zmotywowalam Was do dzialania? Czy mimo przeszkod (tych malych i drobnych, takich jak np. lenistwo) nie zniechecicie sie do dalszej walki w zamierzonych postanowieniach? Czy zadbacie o swoje plany i osiagniecie ich realne cele nawet, gdy z deszczu pod rynnej bedzie Wam sadzone wpasc???

Jestem z Wami, dla Was, pamietajcie ''zdrowe myslenie - pogodne usposobienie''.

Komentarze

Popularne posty