Krotko i na Temat

Z punktu widzenia biologii i ewolucji kobieca przyjemność w seksie nie ma niestety wielkiego znaczenia. Aby doszło do zapłodnienia, konieczny jest tylko męski wytrysk. Gdyby było inaczej, nie mogłybyśmy zajść w ciążę w wyniku gwałtu. Na szczęście nasze podniecenie nie jest matce naturze całkowicie obojętne. Bo pomimo że istnieją faceci, którzy potrafią odnaleźć przyjemność w seksie niezależnie od tego, czy kobiecie ten seks pasuje – jednak dla znakomitej większości dużo przyjemniejsze jest jego uprawianie z chętną, a więc i podnieconą partnerką. Kobieta chętna na współżycie robi się wilgotna, co ułatwia stosunek, a sam kobiecy orgazm generuje skurcze mięśni kegla, co jest dla partnera bardzo przyjemne. Poza tym kobiety lubiące seks (a więc takie, które mają z niego przyjemność, łatwo się podniecają i osiągają orgazmy) częściej do niego prowokują. Dlatego też, pomimo faktu, że nasza przyjemność nie ma znaczenia dla zapłodnienia, jest cechą wypracowaną w naszej płci przez ewolucję. Kobiecy orgazm wciąż pozostaje dla naukowców tajemnicą i wdzięcznym obiektem wnikliwych badań. Ale jedno jest pewne - mężczyźnie, który dba, by kobieta nie musiała go nigdy udawać, nie grozi samotność. Dziewczyny twierdzą, że chodzi o tempo. O to, że regularne, szybkie posuwanie jest zbyt przewidywalne – a one lubią, gdy nie wiedzą, kiedy się tego ruchu spodziewać. Że samo czekanie i bycie zaskakiwaną jest podniecające. To działa na tej samej zasadzie jak łaskotki. Nie umiemy sami się łaskotać, bo wiemy, kiedy i gdzie będziemy się dotykać. Ale gdy robi to ktoś inny, nie umiemy przewidzieć kierunku, miejsca ani częstotliwości tego dotyku – dlatego nas to łaskocze. U niektórych kobiet orgazmom towarzyszy wypływanie z pochwy strumienia płynu. Kluczowy jest jednak ów zmieniający się stan świadomości, zapomnienia się, zatracenia w doznaniach. Kobiety, które chcą wszystko kontrolować nie pozwalają sobie na wchodzenie na takie tereny z partnerem. Łatwiej im osiągnąć orgazm dzięki masturbacji. Sporo zamieszania wprowadza kategoryzowanie orgazmu, dzielenie go na łechtaczkowy i pochwowy. Wiele kobiet ma poczucie, że ich życie seksualne nie osiągnęło pełni, bo nie doświadczyły orgazmu pochwowego. To znaczne uproszczenie.Są dwa rodzaje kobiecego orgazmu: pochwowy i łechtaczkowy. Pierwszy zwykle trwa dłużej, narasta wolniej i z mniejszym natężeniem, ale dostarcza pełniejszej rozkoszy. Łechtaczkowy jest krótki, intensywnie narasta i szybko wygasa. Dodatkowo, niektórym kobietom udaje się przeżyć tzw. orgazm wielokrotny w trakcie jednego aktu seksualnego. Czekanie na coś sprawia też, że pragniemy tego bardziej. Pamiętacie te wyczekane, pierwsze pocałunki? Były intensywniejsze, bo zdążyłyśmy ich zapragnąć. W literaturze erotycznej lub w BDSM też często przewija się wątek wyczekania, w którym osoba stymulowana seksualnie dochodzi do momentu, gdy błaga o penetrację, błaga o dotyk, błaga o więcej. Dlatego też wiele kobiet lubi być związywanych – bo nie mogą wtedy, pomimo ogromnej ochoty, przyspieszyć pieszczot i są zdane tylko na łaskę partnera. To podnieca często bardziej niż ostre rżnięcie. Kobiecy organizm skonstruowany jest tak, że nie wystarczy jej pocałunek, dotknięcie jej piersi, by natychmiast zmieniła się w wulkan namiętności. Uczenie się erotycznej mapy ciała, szukanie punktów, w których odczuwanie bodźców seksualnych jest szczególnie silne – to długotrwały proces (obu stron). Trzeba pamiętać, że nie każdy stosunek musi kończyć się orgazmem. Wiele kobiet nigdy nie doznało szczytowania, a jednak są zadowolone z pożycia, gdyż są kochane i kochają. 
Najważniejszym jednak narządem seksualnym jest mózg. To on decyduje o tym, co i jak przeżywamy. A najlepszym bodźcem pobudzającym (obok podniecenia seksualnego partnera) jest zdolność wyrażania uczuć!
Chociaż wciąż mówi się o wychowaniu seksualnym, a nie uczuciowym, to przecież trzeba nie tylko znać techniki erotyczne, ale przede wszystkim nauczyć się żyć z drugą osobą oraz ją rozumieć. Spróbować wniknąć w jej psychikę – to trudne, ale możliwe.
Osiągamy już szczyt przyjemności i … kolejny problem – martwimy się o własne zachowanie podczas orgazmu. Niektóre z nas boją się, bo tracą nad sobą kontrolę, inne dlatego, iż nie tracą. Jakieś rady? Nie. Nie ma żadnego poprawnego sposobu osiągania szczytowania. Seksualność to odmienny stan umysłu. Orgazm nie jest kolejnym zadaniem do wykonania, ale formą zbliżenia do bliskiej osoby! Nie zawsze musi być warunkiem udanego seksu! A udawany orgazm to ślepy zaułek, z którego ciężko jest się wydostać!


Komentarze

Popularne posty